Za blaskiem klejnotów #9 Królewskie insygnia...
16 września 2025, 14:39
Dzisiaj opowiem wam o kradzieży, która w pomysłowości nie ma sobie równych! Skok miał miejsce w 2018 roku. Z katedry w Strängnäs skradziono królewskie insygnia insygnia pogrzebowe Karola IX Wazy i Krystyny von Holstein-Gottorp (holsztyńskiej). Były to dwie korony i królewskie jabłko.
Złodzieje uciekli motorówką po wodach jeziora Mälaren. Część klejnotów odzyskano po kilku miesiącach.
Ale… drodzy państwo! Kamienie szlachetne i szlachetne kruszce, z każdym rokiem, stają się coraz droższe, a wysoka cena uwarunkowana jest coraz mniejszą ich wydobywalnością i czynnikami niematerialnymi. Ale o tym dowiecie się z książki „Szlachetne sekrety kamieni szlachetnych”.
A teraz akcja!
Wyjaśnijmy najpierw, czym są insygnia królewskie?
Insygnia królewskie to uroczyste symbole władzy monarszej, które podkreślają rangę i autorytet władcy. Do najważniejszych insygniów należą korona, berło, jabłko królewskie, miecz czy płaszcz koronacyjny. Każdy z tych przedmiotów ma znaczenie symboliczne. Korona oznacza władzę i majestat, berło sprawiedliwość i rządy, a jabłko panowanie nad światem chrześcijańskim. Insygnia królewskie były używane podczas koronacji i najważniejszych ceremonii państwowych, stanowiąc widoczny znak godności królewskiej i ciągłości dynastii.
A jaką mają wartość?
Insygnia królewskie są to bezcenne przedmioty. Mają ogromną wartość materialną, jak i niematerialną. Wykonane z drogocennych kruszców. Ozdobione kamieniami szlachetnymi, a świadczą bogactwie i potędze państwa. Ale ich znaczenie wykracza poza samą wartość rynkową! Są one symbolem władzy, majestatu i ciągłości tradycji, a także nośnikiem historii i tożsamości narodowej! Dzięki temu stanowią nie tylko cenne dzieła sztuki złotniczej, lecz także wyjątkowe dziedzictwo kulturowe o nieocenionym znaczeniu.
Teraz gdy wiemy już jakie znaczenie mają insygnia królewskie i że są to bezcenne przedmioty, przejdźmy do rzeczy!
Lato, wtorek 31 lipca 2018 roku, spokojne senne Strängnäs, miasteczko położone nad malowniczym jeziorem Mälaren, stało się nagle sceną wydarzeń, które bardziej przypominały film akcji niż realia szwedzkiej codzienności.
W katedrze, gdzie od wieków przechowywano bezcenne insygnia królewskie, panowała cisza przerywana jedynie odgłosami kroków turystów. Za grubym szkłem, w dobrze oświetlonej gablocie, spoczywały korony i berło – błyszczące złotem i klejnotami, niczym żywe relikty epoki potężnych Wazów. To właśnie one miały stać się celem zuchwałej kradzieży.
31 lipca, wczesnym popołudniem, dwóch mężczyzn wkroczyło do katedry. Ich zachowanie nie wzbudzało podejrzeń. Wyglądali jak zwyczajni turyści. Nagle jednak jeden z nich wyciągnął młotek, a dźwięk tłuczonego szkła rozdarł świętą przestrzeń świątyni. Zanim ktokolwiek z obecnych zdążył zareagować, klejnoty zniknęły w ich rękach.
Krzyki świadków wypełniły nawę, a strażnicy natychmiast rzucili się do biegu, lecz złodzieje mieli każdy szczegół zaplanowany. Wypadli z katedry, wskoczyli na czekający motorower i pognali wąskimi uliczkami miasta. Policja otrzymała zgłoszenie niemal natychmiast, rozpoczęto pościg, ale bandyci byli szybsi.
Na oczach przypadkowych przechodniów wjechali wprost na pomost i – niczym w filmie akcji – porzucili motorower, po czym przeskoczyli do motorówki. Silnik zawył, a łódź przecięła taflę jeziora. Policjanci i świadkowie mogli tylko patrzeć, jak znikają w oddali, zostawiając za sobą smugę piany na wodzie.
Policja wszczęła szeroko zakrojoną obławę, angażując helikoptery i patrole wodne. Każdy most, każda droga prowadząca ze Strängnäs była kontrolowana. Mimo to złodzieje zapadli się pod ziemię.
Cała Szwecja przez kolejne dni żyła tą historią. Zastanawiano się, czy insygnia, które przetrwały wojny i wieki historii, zniknęły na zawsze. Eksperci ostrzegali, że sprzedaż takich przedmiotów na czarnym rynku jest niemal niemożliwa – te przedmioty były zbyt rozpoznawalne. Obawiano się więc, że złodzieje mogą je zniszczyć, przetopić, by sprzedać samo złoto.
Przełom nastąpił kilka miesięcy później. Policja, korzystając z podsłuchów i obserwacji półświatka sztokholmskiego, namierzyła jednego z podejrzanych.
Jeden podejrzany został aresztowany we wrześniu 2018 roku w związku z kradzieżą insygniów z katedry w Strängnäs.
Drugi mężczyzna także został aresztowany niedługo potem, w listopadzie 2018.
się natrafić na trop ukrytych insygniów.
Skradzione przedmioty nie zostały natychmiast odnalezione, ale śledczym udało się je odzyskać. Korony i berło odnaleziono w plastikowym worku na śmieci, pozostawionym w zaroślach niedaleko Sztokholmu.
Cała Szwecja obserwowała ich powrót, który przypominał o wartościach i tożsamości Szwecji.
Insygnia były lekko uszkodzone, ale przetrwały i wróciły do zbiorów, a złodzieje trafili do więzienia.
Sam proces natomiast, rozpoczął się w 2019 roku i przyciągnął uwagę dziennikarzy z całego świata.
W lutym 2019 roku Johan Nicklas Bäckström, 22 lata, został skazany na 4,5 roku więzienia za kradzież tych insygniów oraz za inne czyny powiązane.
Podczas procesu przyznał się do kradzieży („włamania się” do gabloty i zabraniu przedmiotów).
Mimo, że oskarżony początkowo milczał, nie zdradzając szczegółów, to jego DNA zostało znalezione na skradzionych przedmiotach. Pozostało mu jedynie wywalczyć jak najmniejszy wyrok, dlatego podjął się wyjaśnień.
Pozostałe osoby podejrzane (ich tożsamości nie ujawniono) dwaj mężczyźni w wieku 24 i 26 lat, zostali zatrzymani pod zarzutem obracania skradzionymi przedmiotami.
Jeden z nich został skazany za współudział (czyli pomoc w kradzieży lub w działaniach po kradzieży), otrzymał wyrok 3 lat więzienia. Ten niższy wymiar kary miał związek z jego rolą w zwróceniu insygniów.
Nie stwierdzono czy motywacja działania była akcją zorganizowanego gangu, czy raczej osoby działające samodzielnie.
Jednak, analizując przebieg zdarzeń można odnieść wrażenie, że zarówno pomysł jak i działania nie noszą żadnego znamienia pasującego do zorganizowanej przestępczości. Jawią się raczej jako fantazja początkujących złodziei, o prostej i ordynarnej akcji, którą mogłoby wymyślić nawet dziecko.
Dziś ta historia nadal elektryzuje. Kradzież z 2018 roku stała się legendą. Opowieścią o bezczelności a wręcz brawurze i cienkiej granicy między rzeczywistością a filmem akcji.